„Krwotok trzeba hamować, a łzy niech popłyną”
Jan Kaczkowski
Rozmowy z dzieckiem o śmierci to jedne z najważniejszych, jakie odbywamy z naszymi pociechami. Czasami rozmowy takie inicjuje dziecko, kiedy zadaje pytanie związane z zagadnieniem umierania („Mamo, a co to znaczy, że dziadek nie żyje?”). Kiedy indziej punktem wyjścia do takiej rozmowy może być na przykład doświadczenie śmierci w rodzinie, kiedy czeka nas zadanie poinformowania dziecka o tym wydarzeniu, albo sytuacja, w której umiera bohater oglądanej przez dziecko bajki. Jeśli jesteśmy z naszymi dziećmi blisko, to temat śmierci – podobnie jak temat miłości, seksualności, pieniędzy czy zdrowia – w większości przypadków pojawia się w naszych rozmowach w sposób naturalny. Ważne jest to, aby podczas rozmów z dzieckiem zwrócić uwagę na kilka elementów przekazu.
Rozmowy o śmierci z małym dzieckiem będą wiązały się z wyjaśnianiem dziecku, że osoba, która nie żyje, nie będzie mogła już się z nami bawić, że ze śmierci nie można się „obudzić”, że osoba zmarła musi być pochowana. Przedszkolak nie jest odpowiednim partnerem do dywagacji o sensie życia, śmierci czy duchowych rozterek. Dziecko w wieku szkolnym z kolei bywa bardzo zainteresowane biologiczną stroną umierania i chorób. Potrzebuje ono również weryfikowania przekazów, które czasami słyszy na temat śmierci ze strony rówieśników, czy które pojawiają się w mediach – dziecko musi wiedzieć, ma prawo płakać, a śmiercią jako taką nie można się zarazić. Rozmowy z nastolatkiem mogą natomiast być osnute również wokół tematów filozoficznych czy abstrakcyjnych. Nastolatek czasami zadaje pytania w stylu: „Gdzie był Bóg?” albo „Czy babcia była winna chorobie alkoholowej dziadka?” (oczywiście, że nie).
Język, którym się posługujemy, rozmawiając o śmierci z maluszkami, musi być prosty i obrazowy. Nastolatek z kolei ma prawo zadawać trudne pytania, a my możemy powiedzieć mu: „Nie wiem”, jeśli nie znamy odpowiedzi na jakieś pytanie. Starajmy się też nie infantylizować starszych dzieci – powiedzenie szesnastolatkowi, że ciocia „poleciała do aniołków”, może być przez niego odebrane jako przejaw lekceważenia jego wiedzy.
Niezależnie jednak od wieku dziecka należy pamiętać, że młody człowiek potrzebuje zapewnienia mu bliskości i poczucia bezpieczeństwa. Wolno nam czasami nie wiedzieć, jak porozmawiać o czymś z dzieckiem. To normalne, że niektóre tematy również dla nas są trudne. Nie wolno nam jednak okłamywać młodego człowieka. Powiedzenie dziecku, że dziadek wyjechał, gdy tak naprawdę nie żyje, może prowadzić do tego, że dziecko będzie miało problem z przejściem całego procesu żałoby i ugrzęźnie na którymś z jej etapów (na przykład nie wyjdzie z etapu szoku i zaprzeczenia i będzie potrzebowało pilnego wsparcia z zewnątrz, aby zakończyć żałobę). Nasze dziecko zasługuje na to, by wiedzieć, że śmierć jest nieodwracalna, powszechna (dotknie również nas i jego samego) oraz nieunikniona. Oczywiście mówienie prawdy nie oznacza tego, że będziemy w sposób zimny przekazywać dziecku informacje – istotne jest odpowiednie rozkładanie akcentów. Jedną z „reguł” rodzicielstwa opartego na bliskości jest to, by starać się nie zostawiać pytań dziecka bez odpowiedzi. Kiedy maluch pyta na przykład o to, co to znaczy „mieć raka”, to starajmy się wytłumaczyć mu to w przystępny sposób. Możemy powiedzieć: „Mieć raka oznacza mieć chorobę, która czasami nazywana jest rakiem lub nowotworem. Co sprawiło, że ten temat cię zainteresował?”. Nie lekceważmy potrzeby wiedzy malucha i nie odpowiadajmy wymijająco: „Dowiesz się, jak dorośniesz”, „To nic ciekawego”, „O takich strasznych rzeczach to lepiej nie mówić”. Dziecko powinno wiedzieć, że jego ciekawość i potrzeba wiedzy są czymś naturalnym, za co z naszej strony nie spotka go kara. Oczywiście ważna jest również uważność na emocje malucha – kiedy tłumaczymy dziecku coś trudnego, co może budzić niepokój, zapytajmy, jak się czuje z tą informacją i czego teraz potrzebuje. Osoby dorosłe mają więcej dostępnych sposobów na radzenie sobie z trudnymi emocjami. Mamy również zazwyczaj większy wgląd w siebie (czyli rozumienie siebie i swoich potrzeb), możemy świadomie podejmować życiowe decyzje. Nic więc dziwnego, że w trudnych momentach chcemy wykorzystać nasze zasoby do tego, by chronić dziecko. Wielu z nas w sytuacji żałoby skupia się maksymalnie na potrzebach malucha, starając się pomieścić w sobie dziecięce emocje, objaśnić to, co dla dziecka niezrozumiałe, i spędzać z dzieckiem jak najwięcej czasu. Taka postawa wynika oczywiście zazwyczaj z troski o kogoś, kto jest mniej dojrzały, za to bardziej zagubiony.
Pamiętajmy jednak, że my jako dorośli również mamy prawo do wyrażania własnych uczuć. Nasze emocje także są ważne. W procesie żałoby korzystajmy ze wsparcia innych dorosłych, a jeśli tego potrzebujemy, dajmy sobie, prawo do łez, złości i tęsknoty. Postarajmy się również pożegnać z bliskim nam zmarłym w taki sposób, w jaki jest to dla nas możliwe. Dając sobie przyzwolenie na ekspresję emocji i korzystanie ze wsparcia, uczymy tego samego nasze dzieci. W sytuacjach dramatycznych, niecodziennych, gdy nie wiemy, co powiedzieć, czasami wystarczy, by „przemówiła” obecność i czułość bez kontaktu werbalnego. Osłaniać dzieci przed wiedzą, że istnieje śmierć, to trochę tak, jakby chronić je przed pełnią życia. Bo własne życie można docenić odpowiednio dopiero wówczas, gdy ma się świadomość, że pewnego dnia się ono zakończy. Jako rodzice, opiekunowie, wychowawcy mamy możliwość przyczynić się do tego, by ludzie, którzy będą żyli na naszej planecie za kilkadziesiąt lat, umieli rozmawiać o śmierci w sposób, który nie będzie budził przerażenia, lecz raczej oswoi pierwotny lęk przez nieznanym.
Bibliografia:
Angelika Szelągowska-Mironiuk, „Dziecko wobec śmierci i żałoby”
Opracowała: mgr Maria Tarnopolska, psycholog